Cisza – niedoceniony luksus. Cisza – prowokator myśli
Piękne niedzielne popołudnie, słońce cudnie muska po twarzy, świeżo zrobiony malinowy kompot chłodzi podniebienie. Błoga cisza, szum wiatru spokojnie przebiega po łące obok. Rechot dzieci bawiących się w piaskownicy. Pies leniwie przeciągający się na trawie. Cisza, która być może zwiastuje przyszły jazgot życia. Można by śmiało rzec, że wieje nudą, ale ta cisza ma piękny wydźwięk. Cisza jest luksusem, ponieważ zgiełk, gwar i hałas opanowały świat.
Lęk przecina ciszę…
Siedzę na leżaku i zastanawiam się co niesie nam przyszłość. Lęk delikatnie przeszywa moje serce. Tak, lęk tę ciszę próbuje nieustannie ciąć i wprowadzić do niej chaos. Cisza pozwala związać nasze myśli w całość, połączyć z wyobraźnią i odczuciami. Cisza to taki mały prowokator, który rozbudza naszą aktywność wewnętrzną, budzi nasze serce. Cisza można by rzec, jest środkiem komunikacji z samym sobą, w ciszy myśli dochodzą do głosu. Regeneruje ona nasze siły fizyczne i psychiczne. Ta cisza jakże potrzebna każdemu z nas, a jakże deficytowy towar w dzisiejszych czasach.
Wydarzenia, które dzieją się gdzieś dookoła, nie pozwalają pełnymi nozdrzami chłonąć tych chwil, które są tu i teraz. Obawa o przyszłość i nie tyle moją, co moich dzieci. Rewolucje, krzyki o to czy ktoś jest człowiekiem czy też nie, wojny słowne i przepychanki jakże strasznie napawają lękiem dni przyszłe. Polityka, która wkrada się coraz brutalniej do naszych chałup, szczucie ludzi jednych na drugich.
Nie chcę takiego świata. Nie chcę świata, gdzie człowiek zapomina o godności drugiego człowieka. Nie chcę świata, gdzie jeden drugiemu gotów wsadzić nóż pod żebro, bo czuje się lepszym. Nie chcę świata, gdzie nie daj Boże przyjdzie uciekać mi z ciepłych kątów domu mego w poszukiwaniu schronienia.
Dlaczego wrogość przeszywa człowieka, dlaczego nienawiść zalewa jego serce? Dlaczego? Kiedy spokój wypełnia życie, po cóż człowiek szuka buntu i wojny. Kiedy nie ma innych zmartwień i wojen, dochodzi do rozluźnienia obyczajów. Zapominamy, co na przestrzeni historii przeżyli nasi przodkowie. Czy naprawdę chcemy wrócić do czasów kiedy walka o każdy dzień była codziennością?
To są naprawdę dobre czasy…
Żyjemy w pięknych czasach, zastanawiamy się czy kupimy ser żółty czy w dziury, czy może przejdziemy na wegetarianizm, bo jednak jedzenie wieprzowiny nie jest zgodne z naszymi przekonaniami. Mamy łóżka ubrane w jedwabną pościel, tak aby się spało wygodnie i w pełni komfortowo. Na podłodze miękkie dywany na ogrzewanych panelach. Szafy krzyczą pełne ubrań, że więcej już nie przyjmą. Samochody w garażach wykarmiłyby pół wojska gdyby je spieniężyć, a jednak ciągle coś nie tak. To są naprawdę piękne czasy i chociaż pandemia stopuje pewne działania i budzi lęk przed chorobą, to są naprawdę czasy dobre.
Smak wojny, smak bólu
W mojej rodzinie dziadkowie przeżyli wojny i kiedy moja głowa przywołuje te opowieści – czuję grozę. Oni nie patrzyli na to, czy buty mają wyprofilowaną wkładkę i czy czasem nie powiększają stopy, nakładali trzewiki i ruszali w drogę, która z róż usłana nie była. Cierniste krzaki przeplatały im ścieżki. Walczyli każdego dnia o siebie nie narzekając na los, bo musieli twardo iść do przodu chcąc przeżyć. Walczyli o lepsze jutro, wywalczyli nam czasy, w których opływamy luksusem dobrobytu, a ciągle nam mało.
W pogoni za wygodą i staniem na świeczniku gubimy najważniejsze wartości, szacunek, zdrowie, bliskich ludzi. Zapominamy o tym, że jeszcze nie wiele lat wstecz ludzie walczyli o kromkę chleba. Chleba, który z godnością kiedy spadł całowali, bo wiedzieli że to symbol życia. Kiedy żołnierz leżał w okopie, nie zastanawiał się czy będzie jadł jagnięcinę, wieprzowinę a może owoce morza. On myślał o tym, aby jego żołądek nie zacisnął się z głodu.
Czas cierpienia i rozłąki
To były czasy, kiedy moja niespełna 20 letnia babcia została zabrana z domu i wywieziona do obozu na przymusowe prace. To była cisza przed burzą. Wyobraźcie sobie co czuło serce matki, kiedy jej dziecko odjechało w siną dal w pociągu zapchanym ludźmi przewożonymi niczym bydło. Ona nie wiedziała, czy jeszcze kiedyś zobaczy córkę, czy będzie żyć.
Ta moja nastoletnia babcia pisała listy do matki z prośbą o przysłanie chleba, bo chodzi głodna. Ona nie prosiła o szynki owędzone dymem wiśniowym, czy też opieczone w delikatnej temperaturze w piekarniku, ona prosiła o suchy chleb. Takie były czasy – ciężkie czasy. Na jej oczach umierali ludzie. Ta moja młoda babcia uciekała z obozu bosymi stopami, bo butów nie było – otrzymała je po drodze.
Uciekała z lękiem w sercu, czy gdy spotka nieprzyjaciela nie zostanie skrzywdzona, bo gwałty na kobietach to była codzienność. To były okrutne czasy i niech nie wracają.
Niech moje dzieci żyją w świecie, który nie zmusi ich do brutalnego oderwania od matczynego serca, bo moje by pękło. Niech żyją w świecie, gdzie snu nie mąci huk wystrzałów z karabinu. Niech żyją w świecie, gdzie dzieci bawią się piaskiem w piaskownicy, a nie granatami.
Cisza niech spowija świat
Ta cisza, która pięknie się kołysze po niedzielnym dniu, niech trwa w nieskończoność. Zwykła, a jakże niezwykła jest towarem luksusowym. Serbia, Bangladesz, a teraz nasz bliski sąsiad – Białoruś o tej ciszy marzą. Wiele krajów na świecie marzy o głuchej ciszy. Warszawa, która toczy swego rodzaju wojnę, też ciszy potrzebuje.
Ta cisza niech spowije świat, niech ukołysze go do snu, pięknego snu, gdzie ojciec opowie bajkę swym dzieciom o ludziach, którzy kochali bliźniego, o dzieciach, które były szczęśliwe, o staruszkach, którzy byli dumni ze swoich następców. Niech ta bajka snuje historię ze świata czterech stron.
Niech za dzień, za dwa, za noc, za trzy, może dziś doczekamy się, wstanie świt. Piękny świt, gdzie znów świergot ptaków będzie bardzo radosny, gdzie motyl zatańczy wśród kwiatów szczęśliwie, gdzie bocian wróci do kraju, gdzie człowieka nie dzieli się na kategorie. Nie wracajmy do czasów, gdzie Hitler stosował swoją nazistowską idę nadczłowieka – uważał że są ludzie i nad ludzie. Czy znów chcemy podziałów? Żyjmy w świecie szczęśliwym, gdzie każdy znajdzie sobie miejsce i uwije piękne gniazdo.
Strach ma wielkie oczy
W starożytności straszono ludzi, że gdy Słońce zgaśnie, to już nie wstanie. W przeszłości jednak, zanim ludzkość posiadła wiedzę do której mamy obecnie dostęp, nie rozumiano, dlaczego nagle w ciągu dnia Słońce zanika, a świat ogarnia ciemność. To niewyjaśnione zjawisko wywoływało różne reakcje, budziło ogromny strach, można było kierować ludem, bo czuł lęk i podążał za tym, kto ten lęk gasił. Z perspektywy czasu wydaje nam się to śmieszne, prawda?
Teraz szczuje się nas drugim człowiekiem. Nie dajmy się zastraszyć politycznym rozgrywkom. W tym wszystkim jest istota ludzka, która czuje. Nie pozwólmy na to, aby świat wywołał kolejne wojny, jeżeli w każdym małym domowym ognisku rozpalimy ogień zrozumienia, to świat zabłyśnie dobrocią i pokona chociaż w części falę zła. Nie podrzucajmy do ognisk domowych emocji, które będą palić ludzkie serca i obrócą je w popiół nienawiści. Pokażmy naszym dzieciom czym należy wzniecać płomień, kiedy wygasa. To one będą kiedyś utrzymywać te iskry. Niech wiedzą, jak je podsycać by dały pozytywny blask.
Cisza – posadź kwiat ciszy w swoim ogrodzie
Potrzebujemy przebudzenia po nocy, potrzebujemy wyjścia z otchłani. Wyjścia z próżnego świata i docenienia miejsca, w którym się znajdujemy. Żyjemy naprawdę pięknie, chociaż opinia publiczna, telewizja, prasa głosi, że żyjemy w strasznym świecie, to ten świat straszny nie jest. Po części projektujemy go sami, relacje są do ułożenia, a poza tym mamy spokojne życie.
Przyszłość naszych dzieci jest w naszych rękach, jeżeli podamy im szczepionkę z negatywnych emocji, to w ich dorosłym życiu wirus nienawiści zapanuje nad światem – każdy rodzic chce dać dziecku wszystko co najlepsze, więc zacznijmy już dziś siać dobro. Nie czekajmy, aż spadnie ciężki granat by zobaczyć że jest źle. Pora się obudzić! Pora posadzić ciszę…