Pamiętaj mnie, choć rozłąki idą dni…
Mówią, że jedni się rodzą, a inni odejść muszą. Mówią, że taka kolej rzeczy, że tak świat ułożono, zbudowano. Ale kiedy odchodzi bliski człowiek, poukładany świat rozsypuje się jak domek z kart.
Zabiera on ze sobą słońce, śpiew ptaków zabiera na wyłączność. Niebo błękit swój chowa i szarymi chmurami nieboskłon maluje. Trawa, która soczyście zielenią cieszy oczy, zieleń gdzieś swoją ukrywa. Bo kiedy odchodzi bliska osoba, jedzenie gubi smak, kolor tracą dni, a przyszłość szkicuje byt szarym ołówkiem. Gdzie teraz jesteś?
Czy wiesz, że moja dusza pogubiła siły po drodze, serce jak szalone zwykłego rytmu już wybić nie potrafi. Gdyby lekarz życia podłączył swój tętnomierz, marsz żałobny by wygrał z pewnością. I chociaż spokój w pogodzie, to w głowie burza i wichura szaleje. Ciężkie chmury złożone ze smutku i rozpaczy, zalewają serce łzami. Gdzie teraz jesteś…?
Puste krzesło, telefon głuchy…
Bo czy Ty wiesz, że kiedy ktoś odchodzi i puste miejsce czy krzesło po nim zostaje, ta pustka dotkliwie okalecza każdego dnia ciało, które z trudnością podrywa się, by chociaż spróbować na nowo egzystować. Przedmiotów tysiące, na których linie papilarne zostały, krzyczą, że już ich nie dotkniesz. Telefon, który zamilkł na wieki wieków, ciszą tnie rzeczywistość. Ubranie w szafie zapachem Twoją obecność kłamliwie zapowiada, kradnie mi tlen i oddychać pełną piersią już nie potrafię.
Pamięć – ona jest moim jedynym wytchnieniem. Kiedy zamykam oczy i widzę Twoją twarz jakby to było wczoraj, Twoją twarz w uśmiechu, w grymasie, w smutku i radości, ta pamięć trzyma mnie przy życiu. Gdzie teraz jesteś?
Czarne chmury i Twój portret na komodzie…
Gdzie teraz jesteś, kiedy mi znów ciemnieją dni? Gdzie się podziewasz, kiedy sił już nie umiem wykrzesać? Twój portret spogląda na mnie i gdy tylko kieruję ku niemu swój wzrok, przeszklone stają się moje oczy. Nie muszę tam patrzeć, przecież znam Cię na pamięć, przecież znam Cie jak nikt, ale Twój portret otrzeźwia moje myśli.
Moje głupie oczy szukają Ciebie gdzie tylko się da, ale znaleźć nie mogą. I budzę się, znów się budzę z letargu w jakim przyszło mi teraz żyć. Zdjęcia uporczywie próbuje pokryć kurz. Walczę z nim, otrzepuję go wytrwale i ostentacyjnie, bo zapomnieć nie mogę, nie pozwolę, nie chcę. Gdzie teraz jesteś…
6 nad ranem świt mnie wita – niestety świt, a nie Ty. Dlaczego tak jest? Gdzie teraz jesteś, kiedy zmierzch zmienia się w poranek? Gdzie jesteś, kiedy na stole ulubiona Twoja kawa traci temperaturę? Ten chłód mrozi moje poranki, z dnia na dzień coraz słabiej sypiam, coraz słabiej sypia mój wzrok. Z przerażeniem czasem myślę, że kończy się świat i patrzeć inaczej mi ciężko. Jeszcze ciężko to widzieć inaczej. Jeszcze nie chcę patrzeć na świat bez Ciebie.
Oddać Cię chmurom nie potrafię
Inny dziś wieje wiatr – tak to czuję. Może inny dlatego, że mój poukładany świat runął. Godziny tragicznymi się stały, kiedy Twoje powieki przysłoniły na zawsze piękne oczy. Ten moment, kiedy Twoją twarz grymas śmierci zaciągnął, złamał mi życie.
Kiedy Twoje ciepłe dłonie chłodnymi się stały, rozdarło się moje serce. Oddech i tego już zabrakło, zabrakło życia które parę chwil temu w Tobie się tliło. Ile jeszcze razy zapytam dlaczego? Nie wiem.
Jak oddać Cię chmurom, kiedy nadal niedosyt i tęsknotę wypisuje moje życie? Dlaczego dopiero teraz rozumiem, że ta zwykła herbata i prosta rozmowa niezwykłą miały moc? Dlaczego dopiero teraz czuję, że trzeba było rzucić świat, który kazał mi biec w swoim kołowrotku, zamiast puszczać częściej Twoją drogą. Dlaczego się pytam? Gdzie teraz jesteś…
Scenariusz dla Ciebie piszę
Mogę od tak zostawić ten świat i pobiec w Twoją stronę, powiedz mi tylko gdzie jesteś. Ja tutaj na ziemi przy stole z pustym miejscem staram się uwierzyć, że nie wolno się poddawać. Staram się myśleć, że Ci się dobrze tam dzieje.
Coraz trudniej poukładać sny, w których Ciebie też brakuje. Układam scenariusze jak się masz, jak Ci tam jest. Zastanawiam się, czy wreszcie masz czas porządnie się wyspać, bo trud dnia już Cię nie goni do swojego kieratu. Czy czytasz, czy zabawiasz anielskie orszaki swoją rozmową. Bo to, że w puszystych chmurach pomieszkujesz, to nie mam wątpliwości. Telefony już Cię nie dręczą, cisza koi, cisza pozwala Ci wreszcie odpocząć.
Ostatni oddech Twój ból przegonił
Najbardziej w tych moich scenariuszach cieszy mnie to, że już nie cierpisz. Miejsce na ból skończyło się z ostatnim Twoim oddechem, ta myśl próbuje mnie leczyć z tęsknoty. Bo wiesz, że Twój ból i mnie gniótł do ziemi. Bo jak patrzeć na cierpienie gdy się kocha…
I jakoś niespokojnie mimo wszystko płynie mi krew, zostało mi ruszyć w inny świat, zrozumieć tę ciszę bez Ciebie. Choć serce wrzeszczy, nikt go nie usłyszy. Pod powiekami łzy, ale powiem, że to krople rosy lub deszcz. Nauczę się żyć, spróbuję!
Rozpadam się na atomy
Moje myśli łamią świat na pół, ale może jeszcze go poskładam. Staram się co chwilę znaleźć Twój oddech, ale wszystko warte jest tyle co nic. Jak Ci obiecać, że na atomy się nie rozpadnę? Nie wiem. Obiecać jeszcze teraz nie mogę, może kiedyś. Gdzie teraz jesteś?
Będę Cię zawsze mieć w swoim sercu. Chyba że wyrwać je przyjdzie, to wtedy zapomnę, ale wyrwać go nie pozwolę. Cóż mi pozostało? Scyzoryk, którym jabłko kroiłeś na ćwiartki, kartki z kalendarza wyrwane z dbałością i uśmiech który rozpromieniał Twoją twarz. Ten uśmiech i tembr głosu zapamiętam i zachowam dla siebie. Zapomnę dopiero, kiedy czas nakryje mnie trumienną czernią. Tylko wtedy zapomnieć mi się uda, tylko wtedy zapomnę.
Więc kiedy bywa się razem?
– Nie wiem. Może wtedy, kiedy jest się samemu. I kiedy tego drugiego człowieka już nie ma, i kiedy wiesz, że nigdy już nie wróci do Ciebie. Może wtedy jesteś z nim naprawdę i na zawsze. Jeśli umiesz go pamiętać.
Marek Hłasko, Sowa, córka piekarza
Tu jestem, jestem tu…
Już ucichło moje życie, a słońce nie moją twarz ogrzewać teraz będzie. To Ciebie promieniami niech otula i osuszy wreszcie łzy.
Pytasz gdzie jestem? Zajrzyj głębiej. Poszukaj mnie w swoim sercu, przebywam tam przecież cały czas. Wsłuchaj się w śpiew ptaków – może mnie usłyszysz, popatrz w gwiazdy – może dostrzeżesz, jak na Ciebie zerkam. Spójrz na drugiego człowieka, w nim mój uśmiech odnajdziesz.
Nie płacz, nie smuć się proszę na wierzchołki życia maszeruj wytrwale. Zacznij znów żyć z całych sił, na pełnej petardzie. Oddychaj pełną piersią, to jest to, czego bardzo pragnę. Miłość – niech ona wypełnia twe serce, z nią siebie ocalisz.
Zachowaj mój portret, w sercu go odmaluj
W sercu swym utwórz maleńkie mieszkanie i zamelduj mnie w nim na wieki, a teraz zajmij się tymi, którzy są przy Tobie. Ja już nie cierpię, dla mnie znajdź chwilę i zajrzyj od czasu do czasu do tego mieszkania. Wiesz, że zawsze będę tam czekać, spotkajmy się, powspominajmy.
Wspominaj mnie, ale już nie płacz, bo łez twych ocierać nie mogę, a patrzeć nie chcę, gdy one Twoją twarz malują. Ciągle pytasz gdzie teraz jestem – jestem z Tobą, chociaż już nie ciałem, ale jestem.
Dopóki pamięć trwa, ja żyć będę
Dopóki Twoja pamięć trwa, ja będę trwać przy Tobie. Trwam cały czas jak Ziemia przy słońcu. Widzę jak życie Ci przecieka przez palce, nie chcę tego! Mnie nie ma, ale Ty musisz zacząć żyć, twoja podróż nadal trwa i chce, aby trwała jak najdłużej. Na spotkanie u wieczności jeszcze przyjdzie czas.
Przecież jestem, w Twoich oczach. Przeglądam się w nich co dzień. Dziurawa ta Twoja codzienność, więc Ci ją zaceruję. Zrobię to tak, by już żadna ważna chwila nie uciekła. Zadbaj o swoje marzenia niech będą w zasięgu Twojej ręki. Zadbaj o siebie.
Pamiętaj mnie…
Pamiętaj mnie, chociaż przyszły dni naszej rozłąki. Pamiętaj mnie, bo to nie ważne, gdzie mnie rzucił los – to pamięć w sercu trwa. Niech koją Cię nasze piękne wspomnienia. Dni, które wspólnie dane nam było odhaczyć. Chociaż odejść trzeba było, to ja jestem tak jak potrafię najlepiej być. Jestem, tylko mnie pamiętaj…
siostry 1 2 3
Bardzo bardzo tęsknię za moim pra dziadkiem Olkiem.:(